piątek, 4 sierpnia 2017

Recykling spódniczki

Materiał przeleżał w szafie i nabierał mocy urzędowej, w końcu nawet się zagubił. Długo nie mogłam się zdecydować na fason, ale pewne było, że powstanie z niego koszulka. Dzień wolnego i w końcu powstała całkiem fajna koszulka i do spodni i do spódniczki. Materiał to krepon wykorzystany z spódniczki wynalezionej w SH za 1zł.
Przed:
I po modyfikacjach:


piątek, 14 lipca 2017

Pierwsze zapasy na zimę

Wczoraj przyszedł czas na zlanie syropku na kaszel. Zapas na zimę już jest. Syrop z młodych pędów sosenek robił się około 8-10 tygodni, przelewanie do butelek to dość dużo zabawy, ale zapach w kuchni roznosił się bajecznie leśny...

 A tak było w trakcie:


 Teraz czas na sosnową nalewkę dla dorosłych...









piątek, 7 lipca 2017

Szybki recykling sukienki

Młoda Z. jest przedszkolakiem. Niestety nie dane mi odbierać i zawozić małą do przedszkola robi to Tata. Wiążą się z tym pewne nie dogodności... O pewnych rzeczach Mama dowiaduje się oczywiście ostatnia, lub za 5 minut lub po fakcie, albo na jutro potrzeba przynieść to i to ... Na szczęście tym razem miałam, aż 2 dni na przyszykowanie stroju wizytowego. Koszulka biała z kołnierzykiem w domu jest więc chociaż jedna rzecz odpada. Uszukanie granatowej spódniczki graniczy z cudem, bo jak coś potrzeba to akurat tego w sklepach nie ma, albo jest w rozmiarze nie na moje dziecko, Z. jest szczuplutka i pomiędzy typową rozmiarówką. Czasu brak, bo po pracy gdzie pójść, żeby coś znaleźć w rozmiarze odpowiednim no i oczywiście wliczyć w to przeróbki krawieckie. Bo nic co znajduje na półkach nie jest idealne.
W końcu po wielkich przeszukiwaniach sklepów i poddaniu się, że nic nie ma, w SH udało mi się upolować takową sukienkę.
Przed zmianami:
po zmianach


No i gotowe
A przed samym wyjściem i tak jeszcze zwężałam spódniczkę na szybcika...






wtorek, 4 lipca 2017

Zielono mi

A to zajmuje prawie cały mój wolny czas, no oprócz małej Z. , która jest równie absorbująca co roślinki. W końcu będą własne pomidorki i ogóreczki.
 A dla spragnionych kotów jest i Brylant, troszkę podrósł ale nadal szalony, już na mnie zapolował.
Młoda szalona kota spędza wakacje u Babci i Dziadzia. Kot ostatnim razem polubił roślinki więc moja Mama musiała wszystkie ewakuować. Ale i tak strącił wazon... dobrze że jemu ani wazonowi nic się nie stało...

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Sie dzieje...

Ostatnimi dniami wita się z nami lato, prace ogródkowe wrą... na dzierganie zostaje mało czasu... Ale cały czas coś się dzieje. Nadal powstaje granatowy sweterek, jestem już na etapie rękawów, więc nie jest źle.
 
Młoda Z. poszła do przedszkola, od maja. Tak, tak od maja tak dziwnie, bo nie od września czy lutego. Najważniejsze że Młoda zadowolona ba nawet jest problem z wyjściem!!!!! Czasami mamy kryzys z rana ze wstawaniem, ale to się spodradycznie zdarza. Zanim puściłam moją latorośl do przedszkola musiałam ją wyposażyć w wyprawkę do spania. Głowiłam się nad tym chwilę, a może i dwie. Więc ma uszyty komplet do spania poszewki na podusię i kołderko-kocyk. Z jednej strony milusi minky, a z drugiej kolorowa bawełenka w morskie przyjazne stworzonka. Młoda zachwycona, nawet był problem, że w domu nie ma takiej milusiej poduszki, więc mama musiała wyczarować jeszcze jedną poszewkę na podusie oraz kocyk dla lali, bo lala też musi mieć milusio...
 
 Minky się źle szyje - uciąga się no chyba, że ktoś zdradzi mi jakiś patent na szycie. No ale pierwsze koty i przygody z minky już za mną, a na porę jesienno-zimową, drugi komplet pościelowy, ale już taki domowy jest w planach.
W planach z cyklu recyklingu jest też spódniczka dla Młodej Z. oraz kamizelka :)

piątek, 21 kwietnia 2017

Granatowy -cz.2

Zaczęła się wiosna, więc prace ogródkowe też ruszyły, ale "Granatowy" cały czas powstaje "w wolnej chwili" jak się takowa chwila znajduje.
Mam już wzorek na przodach,
 


 oraz przody w 2/3 długości :) Tu jeszcze krótkie ale mam już więcej :)
Zostały jeszcze dokończyć przody, rękawy miał być na wiosnę ale jakoś tak jesiennie się zapowiada.

piątek, 24 marca 2017

Garnatowo mi

A na drutach sweterek granatowy na porę wiosenno/jesienną. Wiosna już zawitała żurawie i bociany już przyleciały, a sweterek się dzierga dalej. Zobaczymy na ile mi zapału starczy:) Na razie mamy całe plecy. A na drutach przody.
W planach ma być rozpinany, z długimi rękawami. No i jakiś wzorek na przodzie bądź rękawach, ale to zobaczymy co nam wyjdzie. Na razie plany są, zobaczymy jak pójdzie dalej.

piątek, 17 marca 2017

Różowo miętowo ślubnie

Żeby za dużo włóczek się nie pojawiało, to taki mały przerywnik kartkowy. Kartka z życzeniami na ślub. Nie mogłam się zdecydować na kolorki, a Inwestor zdał się na mnie.
Nawiązując do zaproszeń, które były w podobnej tonacji, zieloności i różów, naszło mnie na takie połączenie mięty z różem.
Kartka w środku miała miejsce na życzenia oraz kieszonkę wg życzenia Zamawiającego
  
A Młodej Parze życzymy wszystkiego co najlepsze na Nowej Wspólnej Drodze

piątek, 10 marca 2017

Mama z córką :)


Moja Mama wiem, że od czasu do czasu, poczytuje Bloga. Mama też dzierga!!! i to po Niej mam zacięcie i nie tylko do dziergania, ale ogólnie do robótek ręcznych. Chociaż sama twierdzi, że mam więcej cierpliwości :)
Ostatnimi czasy, kiedy pojawiła się Z. Mama dzierga dla Niej.
Na razie Młoda ma sukienko-kamizelkę, ale na jesień będzie jak znalazł:) Jest z szarej wełenki szetlandzkiej, milusie i cieplutkie, kolorowym dodatkiem są łączniki na warkoczykach.
Na razie na Młodej modelce wygląda jak tunika, ale nosi chętnie i jest ciepły, i na dłużej starczy ;)
 Powstał jeszcze czerwony sweterek z misiem :) po prostu cudo
  
Żeby nie było, że tylko Młoda ma udziergi to Mama nosi szyjogrzeje:

Światło kiepskie, ale są w kolorze musztardowym:

 
i niebieskim:

piątek, 3 marca 2017

Drugie życie kamizelki

Moja Mama, już jakiś czas temu (o ile jeszcze pamiętam to czasy licealne/studenckie) wydziergała mi kamizelkę z golfem. Kolory praktyczny czarny z dwoma szarymi paskami. Golf specjalnie na moje życzenie nie był zszywany. Była to swego czasu ozdoba. Po nastu latach zmieniłam zdanie i pasowało coś w tej kamizelce zmienić. Naszło mnie na połączenie golfu, oczywiście nie na czarno, bo nie dobiorę już włóczki. Ale właśnie w tym kontrastowym szarym kolorze, będzie pasować do pasów na "body" prawie identyczny kolor choć skład o wiele lepszy. Szary klin robiło się całkiem przyjemnie no i nowe doświadczenie zdobyte
Przed zmianami:
Po zmianach:
W oryginale prezentuje się lepiej niż na modelu, zawijas powstał celowo i ładnie się układa.

A moi Rodzice mieli takiego oto gościa:

Młody i szalony Brylant.

piątek, 10 lutego 2017

Kolorowa kamizelka

Ostatnio Ciocia chciała ubrać Z. w kamizelkę, którą już jakiś czas temu zrobiłam o tutaj , a Młoda powiedziała, że za mała i ona tego nie wsadzi. Jeszcze szybciej ją sama zdjęła, niż ciocia jej ubrała. No i tak to 2,5 roczne dziecko dochodzi do głosu w kwestiach ubioru.
Nie było wyjścia, mama musiała wydziergać nową kamizelkę. Została mi jeszcze włóczka z tamtej. Druty bambusowe "grubaski" i w dwa dni już była.
Dłuższa lepiej dopasowana niż ten wcześniejszy udzierg no i co najważniejsze się nosi.

piątek, 3 lutego 2017

Czapa 2

Powstała na specjalną prośbę cioci. W szybkim tempie, bo w podróż w świat się szykuje. 
Ciocia  przyniosła czapki jedną na wzór, drugą to ta właściwa. 
- Jakbyś mogła zrobić z tego samego, ten sam wzorek, tylko szerszą i dłuższą.
- Hmmm ok. 
Tylko jeden problem, każda czapka z innej włóczki, a ciocia na dodatek spruła mi tą właściwą i do końca nie wiedziałam czy robię dobrze. W końcu czapa zrobiona, właścicielka zadowolona, czapa rusza na podbój świata... 
Źle robi się czapę z włóczki już używanej "kudłatej", oj źle...
Nauczona własną czapką oraz mężową wiedziałam, że lepiej zrobić lekko ciasną wtedy się troszkę naciągnie i będzie ok. A tu było inaczej przymierzałam na siebie za luźne, na Męża też. Po zmierzeniu głowy właścicielki wychodziło mi, że też. No ale "Klient nasz Pan" miała być taka to jest. Właścicielka zadowolona to najważniejsze.

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Plany...

Nowy rok zaczniemy z nowymi pomysłami.

A na drutach nawinięta próbka na czapkę.
Ciocia zamówiła sobie na wzór przyniosła mi drugą no i działam.
Czeka włóczka na sweterek hmm może jeden może dwa, tym razem dla mnie.
Młoda też już wyrasta z kamizelki więc nowy pulowerek trzeba udziergać:) do tego na wiosnę przydałby się Młodej sweterek.
No i jeszcze coś do dekoracji - kudłate poduszki 
Włóczka jest, chęci są, tylko z tym czasem brak.

wtorek, 17 stycznia 2017

Czekoladowe co nie co

Chodziło za nami ciasto, sami nie wiedzieliśmy co to ma być. Miało być ciekawe, słodkie nie za bardzo i inne niż zwykle. Naszy wybór padł na "Czekoladowe co nie co". 
Zainspirowana zdjęciami na ilovebake.pl. postanowiłam upiec rodzinie na niedzielne popołudnie do kawki."Czekoaldowe co nie co" - czekoladowa karpatka.
Ciasto jak do karpatki tylko nowym składnikiem jest kakao, którym zastępujemy 1/4 szklanki mąki. 
Ciasto w efekcie wyszło ciemne czekoladowe, no i nie słodkie.
Krem budyniowy wg własnego pomysłu, też nie jest za słodki. Budyń przygotowany wg przepisu z opakowania, masło oraz 1/4 szklanki mleka w proszku. Mleko w proszku dodało ciekawego smaczku.
Budyń przygotować wg przepisu na opakowaniu i koniecznie przestudzić. Masło utrzeć na puszystą masę, dodawać po 1 łyżce budyniu i dokładnie ucierać. Na koniec dodać mleko w proszku. Całość dobrze wymieszać. Krem przełożyc na jeden z blatów czekoladowych i przyłożyć drugim. Całość wstawić do lodówki na parę godzin. 

Całość przepyszna, lekko gorzkawe, czekoladowe ciasto, a pośrodku puszysty śmietankowo mleczny krem.