Pogoda nie dopisuje, na nartach nie da się pojeździć.
Mamy dwa termometry, jeden pesymista, drugi optymista, nawet optymista przeraża czasem :) I jak się tak na nie patrzy, to na spacer nie ma chętnych :) bo kto chce wychodzić z ciepłego domku, na taki mróz?
Ptaszkom zimno.
O właśnie uratowaliśmy ptaszki, teraz to się nawet biją :) o papu :D.
A zaczęło się od osowiałej pani kosowej. Zziębnięta, skulona siedziała pod krzakami róż w ogródku, nie bała się wjeżdżającego auta. Hmm może głodna, może jej zimno - mrozy duże. Stwierdziliśmy, że ptaszkowi trzeba pomóc! Ptasiowa dostała nasionka, zjadła. Po 2 dniach dokarmiania, od razu lepiej się poczuła. Już napuszona, oczkami kręci, wchodzi do karmnika, na je się i odlatuje. No i pojawił się pan ptasio, ten to mniej ufny, dziobnie i znika :) Teraz na zmianę przylatują, najpierw ptasiowa, później on. A jak z rana nie zdążymy nasypać ziarenek, to ptasio się domaga!! Siedzi na ogrodzeniu i piszczy, i pokazuje na karmnik, że śniadanie by się zdało:) Inne ptaszki jak się dowiedziały, że otwarto darmową stołówkę na ogródku, to też przylatują. Ale pan ptasio, walczy o swoją i ptasiowej stołówkę, taki mały, a przegania inne większe od siebie :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz