Chodziło coś za mną coś orzechowego i drożdzowego i tak powstały rogaliki drożdzowe z orzechowym nadzieniem. M. poczęstował w pracy i chcieli jeszcze :)
Mała Z. we wszystkim pomaga więc i tutaj maczała swoje małe paluszki. I muszę przyznać, że jak na 2 letnia dziewczynkę idzie jej całkiem nie źle. Samodzielnie zwinięte rogaliki i .... sowa. Dziecko ma wyobraźnię. Dostało kawałek ciasta, wzięła wałek i poakzuje mamie: "to sowa". No i upiekłyśmy sowe. Dziecko szczęśliwe co nie miara...
O proszę! Mały Zuch rośnie :) Super, że tak odważnie próbuje swoich sił.
OdpowiedzUsuńTak, tak Młoda rwie się do pomagania w kuchni, a już jak powiem pokucharzymy razem to jest przeszczęśliwa. Sama wyciąga mąkę, przywdziewa fartuszek, bo bez fartuszka nie można kucharzyć :)
Usuń